sobota, 2 maja 2015

Weekend majówkowy w pełnej krasie, rodzinnie obżarłam się własnoręcznie produkowanym sushi, a koty mnie solidarnie obsiadły, można więc coś napisać. Na rozruszanie - temat stary i przewałkowany już milion razy - czyli Paganarium (ze strony lewej waszych szlachetnych monitorów link do fanpejdża, jakby ktoś się zaplątał przypadkiem itd etc.) (kiedyś pewnie ogarnę jak zrobić link bezpośrednio w tekście) (w scenariuszach należy unikać nadmiaru nawiasów. Serio).
O robieniu filmów non-profit w Polsce pewnie można by napisać niejedną szaloną powieść i niejeden szalony film, ale wszyscy, którzy mogliby to zrobić, chwilowo są siwi, martwi albo leczą się z uzależnienia od kofeiny w ośrodku zamkniętym. Pewnie jak skończę pilotowy odcinek mego dzieua, dołączę do tego zacnego grona.
Bo tak, pilot powstanie (nie, nie wiem kiedy. Ma ktoś 6 tysięcy na zbyciu? Nie? Szkoda). I tak, to niestety normalne, że projekty niekomercyjne ciągną się jak Smród za Paskudnym Starym Ronem, a podstawowym problemem jest, oczywiście kasa (czy też raczej jej brak). Czynnik ludzki i złośliwe siły wyższe takoż. I obserwacje z doświadczeniem połączone mówią, że to nie tylko nasz paganariumowo wampirzy problem, a raczej typowa bolączka "młodych zdolnych i ambitnych". Teksty w rodzaju "nie wierzę, że wam się to uda" są na tyle częste, że niestety są już totalnie obojętne (może ktoś wymyśli coś nowego, bardziej motywującego? Cokolwiek? ). Liczę jednak, że jak już ruszymy z jakimś wspieramto czy inszym crowdfoundingiem, to oprócz malkontentów pojawi się i grono optymistów (nad kampanią trwa tak zwana "praca logistyczna". Jakie "nagrody" byłyby zachęcające dla potencjalnych sponsorów? Autograf na cycku czy kolacja przy świecach z głównymi bohaterami?).
Niejedna smętna (i nie tylko) refleksja odnośnie pracy Glusiów Filmowców pojawi się pewnie przy okazji opowieści z kolejnych planów zdjęciowych. A na razie zostawiam pierwszy (i na razie jedyny) teaser, dla tych wszystkich osób, które przybędą tu jak blogaś będzie już Sławny I Bogaty.

2 komentarze:

  1. No to fakt, te wstawianie zdjęć jak to się człowiek nie bawił. Ja już trzecia majówka w sumie gdzieś nad jeziorkiem spacer i tyle.. Zresztą, co to za majówki, trzy lata temu to było 10 dni nawet, czy 12... a teraz...nie warto, zwykły weekend;p
    (post przeczytam potem, nerwa mam, wiesz:()

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chill, jak wiesz, eksperymentuję (i chyba mi się udało!!!). Tę laskę pokrój i zjedz, od razu Ci ulży. I pierdolniemy ją jako okładkę naszej księgi humoru polskiego :P.
      Ano u mnie też cały wall zawalony zdjęciami typu "zazdrośćcie mi, ruszyłam zad z domu!". Zazdroszczę i podziwiam ogromnie... leżąc w ogródku pod kotami i drapiąc się w polędwicę xD.

      Usuń