środa, 6 maja 2015

Warsaw, sweet Warsaw

I tak oto przemieściłam się z powrotem do Warszawy, która to powitała mnie ciepłym wiosennym deszczem. Magnolie, czereśnie i popierdujące koty zaś zamieniłam na widoki praskich kamieniczek. Lubię tą moją burą Pragę z całą jej egzotyką i własnym ekosystemem mieszanki żulików z ahtystami.
(widoczek z mojego okna w Mansardzie w wypaśnej kamienicy, prosto na ul. Tagrową - tzw "lumpeksowo wielkie")

Na ścianie, dokładnie naprzeciwko mojego centrum dowodzenia wszechświatem, wiszą motywacyjne
karteczki. Motywacyjne karteczki motywują. Przynajmniej wierzę w to, jeśli wystarczająco często sobie to powtarzam. Może by je druknąć większe... albo w kolorze...
W każdym razie karteczki, tak, są. I są bardzo fajne, polecam. Wszystkich naraz nie pokażę, za dobrze by było, najlepsze zostaną "na kiedyś".
(w zasadzie, ta ściana jest skosem, ale zdjęcie też zrobiłam po skosie, żeby nie było widać burdelu w tle. Przez to skos nagle stał się nie-skosem, i musicie mi uwierzyć na słowo, że tak naprawdę to wszystko wisi pod kątem na oko 32,5 stopnia. Magic!)
Zmotywowana motywującymi karteczkami (nie tymi konkretnie, tylko innymi, a najbardziej tą, na której jest napisane "Rusz się, leniwa buło" [ Leniwa Buła by Chata Wuja Freda - all rights reserved ] ) pokonałam popodróżową niemoc (podróż obfitowała w atrakcje kulinarne. Pan siedzący obok mnie w przedziale, który zresztą zajął moją prawnie wykupioną miejscówkę przy oknie i nie chciał jej oddać, wspiął się na wyżyny menu podróżnego, przebił wszelkie pasty jajeczne, wszelkie kiełbasy i frytki z Maca... z apetytem spożywając kanapki z czosnkiem. Takim świeżym, w plasterki pokrojonym. W dusznym przedziale pełnym grubych ludzi. Jedną kanapkę... za drugą....) i poszłam na spacer.
Spacer, jeśli oceniać go w kategoriach polcinych - nader udany. Przemokłam do gaci, zmarzłam, pizgało jak w kieleckiem, do tego lada moment we wszystkich praskich lumpeksach pojawi się napis "Tej pani nie obsługujemy". Znów dla rozrywki obiegłam wszystkie, i znów wróciłam z niezmienionym w zasadzie stanem portfela (nabyłam jedynie "Jungle hat" - serio tak ma napisane na metce. Jakbym się wybierała do dżungli - będzie jak znalazł!). O lumpeksach praskich, o lumpeksach w ogólności i o moich największych lumpeksowych perełkach jako człek śmiertelnie uzależniony od second handów opowiem w calutkim osobnym wpisie (będzie długi).
A póki co - szybka aklimatyzacja w mieście i trza działać, póki są chęci i "wena". Rychło w czas wróciła ochota na sesje i zdjęcia, trzeba korzystać.
(na deser artystyczna martFa natura ze spódnicy i pracowicie dłubanych pod czereśnią hendmejdów, które od jutra będą poszukiwać intensywnie nowych domków. Z niektórych nawet jestem w miarę zadowolona)


4 komentarze:

  1. Ej, masz fajny widok z okna, dobry na foty:D
    A tablica motywacji rodem jak u mojej byłej współlokatorki z tym, że ona miała karteczki wszędzie, nawet na monitorze, by się ruszyła. Niestety. Nie pomagało:D
    A twórczość Twa z kotełem bardzo w mój gust wpada. Niestety nie sklecę nic sensownego już dziś, ino że czekam niecierpliwie jak suche pole na deszcz na post o lumpach :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co, wbijasz na fotełki? Ba, nawet za oknem jest dach, na którym można usiąść :P.
      Mi karteczki nawet pomagają, tylko je muszę wymieniać często xD. Ale kilka ma swoje żelazne miejscówki i nie ruszę :D.
      Wpis o lumpkach jest jednym z kilku "sensowniejszych" jakie mi krążą po łbie, ale wiesz, tu już się trzeba postarać i coś porządnie sklecić, a nie takie pitu pitu a la strumień świadomości jak powyżej xD.
      I cieszę się bardzo że Ci się koteł podoba <3 Pierdolne Ci takiego na urodziny ;D.

      Usuń
    2. Właśnie dach do fot...dziwne, żeś nie wykorzystała jeszcze:D
      No to na posta czekam z niecierpliwością, ja miałam się zbierać do tego z recenzją, ale chyba nie zrobię nic, bo dzisiaj mnie przytłacza ilość zdjęć do obrobienia:((
      A kota-a proszę Cię bardzo, poproszę:D Tylko urodziny to rzecz odległa, 24 grudnia:D

      Usuń
    3. Co się odwlecze... :D
      Ano też się dziwię w sumie. Czekał na Ciebie z debiutem, jak nic!

      Usuń