czwartek, 4 lutego 2016

Nowości ciuchowe vol. 3


Kolejna porcyjka fotek (wrzucam tu na bieżąco dla motywowania samej siebie, no i nadal nie mam koncepcji w jakiej formie zrobić katalog). Usiłowałam nawet podzielić te stosy nowości z ostatniego pół roku w jakieś tematyczne stosiki, ale logistyka przedsięwzięcia mnie odrobineńkę przerosła, kontynuuję więc wrzucanie jak leci. Z tego co czeka na obfocenie pewnie powstaną jeszcze z trzy wpisy (i, mam nadzieję, przerwa, bo przysięgłam sobie na wielkich przedwiecznych przystopować z łowami).
Takie tam wiktoriańskie steampunki z lumpeksia. Brązów, stójek i koronek w mojej szafie nigdy dość! (szafa ma inne zdanie)
Tuba i na plasticzkach, ale białego gorsetu w żadnej postaci jeszcze nie posiadam, więc na sesje z kimś ogarniającym fotoszopa w sam raz.
A to, choć może nie widać, jedna z największych perełek ever. Koszula z delikatnie wytłaczanego jedwabiu, stara jak... nie wiem w sumie jak, ale bardzo.
Tę kiecuchę kupiłam, bo pionowe paski, a jak pionowe paski, to się jaram i nie myślę. W domu okazało się, że w jej wypadku ucięło mi od inwencji, i nie mam zielonego pojęcia jak jej użyć. Także czeka, nadal czeka.
Kremowe koronki, czyli robimy steampunk
Ta spódnica ma dużo... w sumie wszystkiego. Też czeka na lepsze chwile mojej wyobraźni, ale była tak dziwaczna, że nie mogłam jej nie wziąć.
Niewinne nimfetki w bieli, wodnice topielice w wiankach czerwcowych... wszyscy focą, focę i ja. A raczej będę focić, bo wreszcie upolowałam romantyczno-niewinną sukienusię.
Kolejny przykład, że Polcia nie umie robić zdjęć. Albo może kieca odpowiednio prezentuje się tylko na człowiekach, w każdym razie wygląda epicko, a na fotce... eee... no nie bardzo. A ma mega obszerny, lejący się dół i urocze rozcięcia przy ramionach. Nic to, trzeba zabrać na foty.
A to jako ciekawostka - upolowany w lumpie Desigual w prezencie dla przyjaciółki. I mimo że jest desigualem i ma dużo za dużo wszystkiego, to jest gustownie i pasuje toto do siebie, choć zwykle od samego patrzenia na ich wyroby bolą mnie zęby.
Przykład, że Polcia nie umie robić zdjęć. Góra z gorsetowym wiązaniem plus mega obszerny dół. Do sesji zajebiozka, acz osobiście pomykam w niej na co dzień. Zdjęcie drugie na halce raczej do pokazania obszerności dołu, bo moim zdaniem średnio się na tejże halce prezentuje (nierówno wyłazi, bo nierówno podpięłam, w sumie może jakbym podpięła równo to by było lepiej).
Musiałam przypozować na spontanie, albowiem kiecka nie wlazła na manekin. I tak światła już nie było i zdjęcie wyszło lipnie, bo kiecka zacna (oryginalny wyrób lat 80-90, co widać po charakterystycznym śmiechowym "nietoperzowym" dekolcie. Miałam przerabiać, ale uznałam, że fajna jest jaka jest i nie trza psuć.
To w sumie bardzo nie-nowe, bo wisi już i wisi, ale sfociłam na prośbę, to też wrzucam. Tę kiecuchę niestety zabija obciachowy dekolt w krateczkę. Są szanse, że wreszcie się zbiorę, siądę, i krateczkę przemaluję na czarno za pomocą markera do tkanin czy inszych wymyślnych wynalazków, i wreszcie będzie się można napawać wypaśnością rękawów (swoją drogą, rękaw został umocowany za pomocą nitki i igły wbitej w doopę nietoperza wiszącego pod sufitem. Prowizorka rządpzi!)
Pin-up? Why not! Prezent od nieocenionej Gudrun
Być może kiedyś odważę się gdzieś w niej wyjść. Być może.
Chce ktoś na foty?...
Bezlitosna dla figury welurowa kiecusia tylko dla bardzo drobnych i niskich lolitek. Choć mam plan użyć jej do bardzo bliskich portretów, gdzie nie będzie widać tej masakry, którą to cacko robi z moim brzuszkiem. Bo góra bardzo zacną górą jest, tylko guziki poginęły.
Weirdo też człowiek, w czymś chodzić do sklepu musi.
Jak wyglądałaby Marilyn Monroe, gdyby nosiła się w czerni... Też może kiedyś odważę się w niej wyjść ;D. Również prezent od Gudrun :*

Jedna z moich naj-. Odkąd ją kupiłam, śmigam w niej niemalże bez przerwy. Mała czarna na chłodniejsze dni, w obłędne wytłaczane wzorki. Z lumpa, a jakże.
Tu też głównym walorem sukienki są rozszerzane rękawy.
Perełka z lat '90. W chwili kupienia miała jeszcze wszyte paskudne, rozpadające się w rękach poduszki na ramionach.  Po odpruciu trupów i delikatnych poprawkach - cudny wintydż w sam raz do legginsów (tak, na dole ma duuuużo koronek).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz